Inspirujący kalejdoskop światoholików

Najnowszą książkę „Światoholików” można porównać do przejażdżki rollercoasterem – zanim „ochłoniemy” po wizycie w Malezji, już czytamy o wspomnieniach z ugandyjskiej dżungli.

Aleksandra i Jacek Pawliccy jak najbardziej mają prawo nazywać siebie „Światoholikami”. Od wielu lat wykorzystują każdą wolną chwilę by zwiedzać naszą planetę, poznawać nowe kultury, tradycje, smaki. Ich najnowsza książka „Siedem razy świat” jest tego najlepszym dowodem – małżeństwo z 30-letnim stażem zabiera nas bowiem w szaloną podróż po całym świecie. Czytelnicy odwiedzą wspólnie z sympatyczną parą takie kraje jak Nowa Zelandia, Japonia, Kostaryka, Malezja, Brazylia, Australia, USA, Namibia, Kanada, Meksyk czy Senegal.

Książka ma ciekawą formułę, która oparta została na siedmiu kluczowych słowach: tatuaż, dżungla, sierociniec, plaża, ryby, szaman, przemiana. Brzmi intrygująco i tak jest, gdy przerzucamy kolejne kartki, choćby z tego powodu że można porównać te hasła i przekonać się jakie mają one znaczenie dla poszczególnych ludzi. Widać to już w pierwszym rozdziale, gdzie dowiemy się jak sztukę tatuażu postrzegają Maorysi, Japończycy czy Ibanowie z borneańskiej dżungli.

Wyprawy po świecie z założenia są radosne, emocjonujące, pełne przygód. Ale jeśli podróżujemy po egzotycznych miejscach, musimy liczyć się także z niezbyt wesołymi historiami. To właśnie zwraca uwagę podczas lektury „Światoholików” – przedstawienie także tej smutnej rzeczywistości. Wystarczy przeczytać jedno zdanie opisujące wioskę Batwa: „wioska pigmejów to jedno z najsmutniejszych miejsc jakie widzieliśmy w życiu. A byliśmy w wielu miejscach w Afryce, Azji i Ameryce Południowej”. Historia Didasa, którego rodzice zmarli na AIDS jest naprawdę poruszająca. Podobnie jak losy Indian Guarani czy orangutanów z borneańskiej dżungli. Na szczęście w książce nie brakuje też wesołych akcentów, jak choćby ten, kiedy czytelnik dowiaduje się, jaka jest jedyna czynność zmuszająca do zejścia leniwca na ziemię. W książce znajdziemy przede wszystkim wiele ciekawostek – na przykład smakosze sushi dowiedzą się jak to możliwe, że w Japonii kosztuje ono tyle co samochód. Warto poczytać o aukcjach tuńczyka, gejszach czy ziołowych lizakach, które można legalnie kupić w Kolorado.

Atutem książki „Siedem razy świat” są również fantastyczne zdjęcia, jak choćby buddyjskich mnichów, hawajskiej plaży, wytatuowanego Maorysa czy warana z wyspy Selingan. Zdecydowanie wpływają one na odbiór tego tytułu, bowiem czytelnik może poczuć się, jakby sam odwiedzał poszczególne miejsca.

Turyści, osoby pasjonujące się otaczającym nas światem, z pewnością bez wahania sięgną po tą książkę. Ciekawe historie ubarwione zdjęciami powinny jednak przyciągnąć także ludzi, którzy na co dzień nie sięgają po lekturę turystyczną. Naprawdę warto!

O autorach:
Aleksandra i Jacek Pawliccy – dziennikarze tygodnika „Newsweek”, ona pisze o polityce, on o sprawach międzynarodowych. Ona jest autorką kilku książek ( w tym „Ta straszna Środa” i „Stuhrowie: Historie rodzinne”). On prowadzi blog fotograficzny Jacek Pawlicki – Pictures (fotopawlicki.blog-spot.com). Ich pierwszą wspólną książką o podróżach byli „Światoholicy”. Są małżeństwem z blisko trzydziestoletnim stażem.

Książka do kupienia na kulturalnysklep.pl

Tytuł: Siedem razy świat”
Autorzy: Aleksandra Pawlicka, Jacek Pawlicki
Wydawca: AGORA SA
Miejsce i rok wydania: Warszawa, kwiecień 2016
Format: 165 x 216 mm
Liczba stron: 360 stron
Oprawa: zintegrowana
Druk: drukarnia Perfekt

Odkrywanie światów z Beatą Pawlikowską
Beata Pawlikowska zabiera czytelników w podróż między wielowymiarowymi światami - a nawet do świata wirtualnego....
Jak odkryć smak Chorwacji?
Chorwacja jest małym, ale niezwykle pięknym krajem położonym nad Morzem Adriatyckim. Jego atutem są nie...