Pokaz programu Władca dziczy z Dominicem Monaghanem

Władca dziczy to seria podróżnicza opowiadająca o wyprawach Dominica Monaghana, aktora znanego z serialu Zaginieni, a także filmu Władca Pierścieni. Poszukuje on najniebezpieczniejszych, najbardziej spektakularnych i niespotykanych zwierząt świata. W programie Dominic Monaghan odkrywa zakątki odległych krajów, takich jak Boliwia, Madagaskar, Sri Lanka, Mozambik i Filipiny, w poszukiwaniu największego, najdziwniejszego i najbardziej niesamowitego stworzenia na świecie. W każdym z odcinków Monaghan zabiera widzów w emocjonującą i pełną wrażeń podroż, podczas której robi wszystko, żeby stanąć oko w oko z przedstawicielem najrzadszego i najniebezpieczniejszego gatunku zwierząt.

Przemierzasz świat w poszukiwaniu dzikich zwierząt – żeby to robić musisz być na swój sposób szalony, zgadza się?

Myślę, że przede wszystkim muszę się tym interesować. Większość ludzi czuje strach przed dzikimi stworzeniami i miejscami, w których żyją – dżunglami, oceanami, pustyniami. Uważają więc, że jeśli kogoś to interesuje, musi być wariatem. Ja nie czuję się szalony, tylko zafascynowany tym, czego szukam.

Czy głównym celem programu jest w takim razie „odczarowanie” zwierząt, które przerażają ludzi najbardziej?

Zdecydowanie tak. Jestem wielkim fanem obalania mitów we wszystkich aspektach życia. Robię różne rzeczy, spotykam różnych ludzi… chciałbym obalić stereotypowe myślenie. Do świata natury przypisanych jest wiele przerażających stereotypów. Jeszcze niedawno takie zwierzęta, jak goryle, szympansy, niedźwiedzie polarne, lwy czy tygrysy były w powszechnej świadomości uznawane za potwory. Nauczyliśmy się jednak już trochę więcej i nie postrzegamy ich wyłącznie jako stworzeń, które mogą nas skrzywdzić. Są jednak zwierzęta, których to ciągle dotyczy. Wiele osób uważa, że wszystkie skorpiony są niebezpieczne, wszystkie węże obślizgłe, a każdy pająk chętnie wejdzie nam do ust w czasie snu. To mity, które nie przynoszą korzyści ani ludziom, ani zwierzętom.

Czy prywatnie masz jakieś zwierzę domowe?

Powiedzmy, że trzymam w domu zwierzęta. Nie są to jednak typowe zwierzęta domowe, które ludzie trzymają, aby mieć pupila do towarzystwa. Te, które ja mam, są bazą do obserwacji i edukacji. Staram się nauczyć o nich najwięcej jak tylko mogę. Chociaż lubię też ich towarzystwo. Mam pytona, trzy grzechotniki, dwie jaszczurki, tarantulę i dwa ule z pszczołami.

Skąd wzięła się Twoja miłość do niebezpiecznych i nietypowych zwierząt?

Trudno powiedzieć. Odkąd pamiętam była częścią mnie. Jedno z moich najwcześniejszych wspomnień z dzieciństwa to łapanie, wraz z moim bratem, jaszczurek we Włoszech. Miałem wtedy 6 albo 7 lat. Zawsze byłem zafascynowany dinozaurami i przestrzenią kosmiczną – wraz z potencjalnymi stworzeniami, które mogą w niej żyć. Będąc dzieckiem czytałem wiele książek o tygrysach, gorylach, orangutanach czy Wyspach Galapagos. To było coś, co zawsze mnie fascynowało. Byłem też bardzo zainteresowany mrówkami. Widząc mrowisko zawsze przyglądałem się im, chciałem się pobawić. To na pewno je drażniło. Dla mnie to była przede wszystkim ciekawość. Coś, czego tak naprawdę nigdy się nie pozbyłem.

W poprzednim sezonie Władcy dziczy kilka razy zostałeś ranny, ale lekarze postawili Cię na nogi i byłeś gotowy na nowe przygody. Co musiałoby się wydarzyć, żebyś przestał pracować nad programem?

Naprawdę nie wiem. Bardzo się staram, żeby nic mi się nie stało podczas nagrań. Było jednak kilka takich sytuacji, w których to zwierzę okazało się sprytniejsze. Myślę, że gdyby stało mi się coś drastycznego, co miałoby mieć wpływ na resztę mojego życia, pomyślałbym o tym, żeby odpuścić. Póki co, złamałem jedynie parę kości, bywałem pokaleczony, więc chęć żeby odwiedzać kolejne miejsca ciągle jest we mnie. Nawet gdybym nie był w stanie robić już szalonych, niebezpiecznych rzeczy, zawsze podróżowałbym w poszukiwaniu nowych gatunków, bo to jest moja motywacja.

Czy przy okazji Władcy Pierścieni pracowałeś z jakimiś interesującymi okazami? Jaka była różnica między tym, a kręceniem własnego dokumentu o dzikiej przyrodzie?

Nie kręciliśmy wtedy za dużo z nietypowymi zwierzętami. Była scena z tropikalnym pająkiem, którą nagrywałem pod ziemią, albo inna – ze skolopendrą olbrzymią, ale nie było tego wiele. Intensywnie pracowaliśmy za to z końmi. To zawsze jest piękne. Myślę, że relacja człowieka z koniem może być głęboka i wyjątkowa. Na planie pojawiały się też inne stworzenia, na przykład pająki, ale były przypadkowo przyniesione z lasu. Z reguły to ja usuwałem je z planu i kręciliśmy dalej. Przez większość czasu jednak była to praca z ludźmi.

Jakie było najbardziej niesamowite zwierzę, z jakim zetknąłeś się podczas nagrywania trzeciego sezonu Władcy dziczy?

Było kilka takich przypadków, które szczególnie zapadły mi w pamięć. Mieliśmy na przykład okazję obserwować operację słonia afrykańskiego. Byliśmy bardzo blisko olbrzymiego samca orangutana w Indonezji. Jestem wielkim fanem owadów i gadów, więc dla mnie fascynujące było widzieć rzeczy, których nie spodziewałem się po insektach. Egzotyczne gatunki mrówek chociażby, są same w sobie niesamowite, jeśli natkniemy się na nie na wolności. Spotkałem też kilka niesamowitych modliszek. W Ekwadorze widziałem pająka sieciowego, który chodzi z siecią pod nogami, a gdy widzi inne stworzenie pod sobą rzuca ja, jak rybak zarzuca sieć. Nigdy tego nie zapomnę, zwierzęta potrafią być naprawdę niezwykłe.

 

PR


No posts found